Motto: "Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii." (Iz 11,1-10) Dedykowane: Agnieszce Musiałek w podzięce za SMS z linkiem.

Zaszła w przeszłości taka sytuacja, że niemiecki filozof uważający się za Polaka ogłosił: Bóg umarł.

Niestety dla niego, w sercach wielu urodzonych Polaków odzywa się co i raz głos samego Pana Boga.

Ów naprędce uśmiercony osobowy Stwórca okazał się postacią tyleż upartą, co dowcipną.

W odpowiedzi Niemcowi, sztuczce kusej, wygłosił prosto z serc następujące słowa po polsku, choć z amerykańską ironią : "Pogłoska o mojej śmierci była grubą przesadą."

Warto słuchać się serca, nie chodzić tylko za głosem umysłu w obłędzie.

Inspirowanie się jedynie gorączkową bieganiną obrazów generowanych przez chorujacy rozum to wprawdzie kusząca ścieżka, ale liczne atrakcje tego traktu wiodą przeważnie na manowce, kończąc się w podobny sposób: fatamorganą drżącą na horyzoncie, cudownym lasem bez przecinki, z suchym jeziorem bez dna ... .

Epicentrum takiego zbłądzenia jest bowiem dantejski lej.

Rozważania te pisze człowiek, który uczył się swej niewiary z pierwszej Nietzscheańskiej czytanki.

Zostawiłem ją sobie na pamiątkę, zawiera szereg tomów w domowej bibliotece prywatnych prohibitów.

Wadzić się z Wodzem Świata nie zamierzam.


Bardzo zależy mi za to na prostowaniu swych ścieżek.

Oczytany w dziełach świeckich oświeconych (nierzadko światłem lux Lucifer) zapragnąłem duchowej strawy maluczkich: czerstwego czarnego chleba z czarną kawą.

Głód mój zostaje za każdym razem w pełni zaspokojony.

A nie obrastam sadłem acedii, nie porastam pleśniowym mchem duchowego niechlujstwa.