Policja i Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu badają okoliczności śmierci 85-latki z Wałbrzycha. Kobieta trafiła na Szpitalny Oddział Ratunkowy i tam zmarła.

Jak podaje portal Wałbrzych Nasze Miasto "bliscy kobiety rozpaczają, że nikt nawet nie zauważył, że kobieta nie żyje" i to oni odkryli, co się stało.

Czynności w szpitalu prowadzili policjanci i prokurator.

Zabezpieczono dokumentację i przeprowadzono na miejscu oględziny - powiedziała RMF24 prokurator rejonowa w Wałbrzychu Jolanta Majcherczyk. Śledztwo jest prowadzone w kierunku art. 160&2 Kodeksu karnego, czyli narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.

Przeprowadzono już sekcję zwłok, ale na opinię biegłego w tej sprawie trzeba jeszcze zaczekać.

Według relacji rodziny - przytoczonej przez portal - 85-latka w poniedziałek, 13 maja poczuła się źle. Rodzina skontaktowała się z przychodnią na Podzamczu i ustalono, że następnego dnia do pacjentki przyjdzie lekarka z wizytą domową. Zanim tak się stało, zaniepokojona rodzina zadzwoniła jednak po pogotowie. Ratownicy podali pani Jadwidze kroplówkę, po której poczuła się lepiej.

Lekarka z przychodni stwierdziła, że kobieta musi trafić do szpitala i została tam przetransportowana. Bliscy czekali w poczekalni, a kiedy weszli na korytarz SOR, gdzie leżała 85-latka już nie żyła.   

Za narażenie na  bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki, zgodnie z kodeksem karnym, grozi do 5 lat pozbawienia wolności.