Do mieszkańców Berlina i okolic zaapelowano o zamknięcie okien i pozostanie w domach. W zakładach przemysłowych Diehl Metall wybuchł potężny pożar. Na terenie fabryki przechowywano toksyczne chemikalia.

Pożaru nie można już opanować od wewnątrz. Cztery piętra budynku są całkowicie spalone - przekazał cytowany przez niemieckiego Bilda Adrian Wenzel, rzecznik berlińskiej straży pożarnej, który podkreśla, że z ogniem walczy już 200 strażaków.

Potwierdził także, że w budynku palą się chemikalia. Jak podaje niemiecki dziennik, w zakładach składowano m.in. kwas siarkowy i cyjanek miedzi. Istnieje poważne ryzyko, że toksyczne związki wraz z dymem przedostaną się do powietrza.

Początkowo pożar objął pierwsze piętro wielokondygnacyjnego budynku o powierzchni około 2 tysięcy metrów kwadratowych. Akcja gaśnicza przynosi efekty - informują berlińscy strażacy.

Władze Berlina wydały oficjalne ostrzeżenie o niebezpieczeństwie, w którym zalecają unikanie tego obszaru. Uczniowie i nauczyciele z okolicznych szkół zostali odesłani do domów.

Przyczyna pożaru na razie nie jest znana, nie ma także informacji o ofiarach. Diehl Metall należy do niemieckiej grupy firm Diehl, a przy ulicy swoją siedzibę ma także spółka zależna Diehl Defence - należąca do kompleksu przemysłowo-zbrojeniowego współpracującego z Bundeswehrą.

Firma jest głównym producentem systemów obrony powietrznej IRIS-T, przekazywanych m.in. Ukrainie. Według informacji SPIEGEL, pożar nie miał wpływu na produkcję systemu przeciwlotniczego Iris-T. Zakład w Berlinie, który został dotknięty pożarem, jest galwanizernią dla sektora motoryzacyjnego. Sektor zbrojeniowy nie ucierpiał.